Czy widzieliście kiedyś, Szanowni Rodzice, sceny z kina familijnego przedstawiające wizję pokoju dziecinnego albo nastolatka?
Podłoga wyścielona ubraniami i zabawkami, skołtuniona pościel na łóżku, koniecznie włączony komputer albo telewizor, samo dziecko właściwie trudno tam dostrzec. Zgroza, prawda?
Można się wprawdzie zasłaniać pojęciami typu: twórczy bałagan, albo bezstresowe wychowanie, ale konsekwencje naszego zaniedbania w tej materii z pewnością spadną na nas albo... na naszych przyszłych zięciów bądź synowe, a przede wszystkim na nasze dzieci. Lepiej więc włożyć trochę wysiłku na samym początku, a potem mieć święty spokój. Małe dzieci szybko się uczą, bardzo chętnie uczestniczą we wspólnych zajęciach i chętne są do pomocy. Przede wszystkim dlatego, że chcą być potrzebne i lubią być docenione. Kiedy więc, rodzic będący z dzieckiem w domu zabiera się za porządki, niech nie sadza dziecka przed telewizorem, ale poprosi je o pomoc. To sprzątanie będzie trwało na pewno trochę dłużej i efekt końcowy zapewne nie powali nas na kolana, ale dzieci poczują się pełnoprawnymi mieszkańcami domu, docenią nasze wysiłki, a my będziemy dumni z małego pracusia. Można dać dziecku ściereczkę do wycierania czegokolwiek a samemu umyć naczynia, potem dać dziecku odkurzacz i w tym czasie pościelić łóżko. Można poprosić o pomoc przy wyciąganiu naczyń ze zmywarki, pozwolić dziecku przekręcić pokrętło i włączyć przycisk. Oczywiście, koniecznie trzeba zaraz pochwalić i powiedzieć, że bardzo nam pomogło i że jesteśmy dumni. A potem wieczorem, kiedy mama albo tata wrócą z pracy opowiedzieć o tych wspólnych porządkach jeszcze raz, podkreślając zasługi latorośli. Maluch będzie szczęśliwy!
Trochę inaczej przedstawia się sprzątanie zabawek w dziecinnym pokoju. Tu można napotkać zdecydowany opór, zwłaszcza kiedy tych zabawek jest za dużo. Można oczywiście spróbować się umówić, że „ja sprzątam swój pokój, a ty swój” ale to nie zawsze działa.
Wtedy warto opowiedzieć dziecku bajkę.
Na przykład o Smoku Odkurzaczu, który budzi się co jakiś czas i jest wtedy baaaardzo głodny. Taki głodny, że pożera wszystko co napotka. I kiedy przyjdzie do dziecinnego pokoju z chęcią rzuci się na porozrzucane na podłodze samochodziki. Na poparcie naszych słów można przyciągnąć odkurzacz i powiedzieć smoczym głosem „Mniam, mniam! Ale jestem głodny. Muszę szybko coś zjeść!”. A żeby było jeszcze bardziej przekonująco można odpowiedzieć cienkim głosikiem małego żółtego Cadillaca „ratunku, ratunku! Boję się smoka! Małgosiu ratuj mnie!” W większości przypadków Małgosia biegnie samochodzikowi na ratunek.
Kiedy dzieci przyzwyczają się już do bajki o smoku i przestanie ona być dla nich motywująca, można na jakiś czas schować ulubioną książkę czy misia znalezionego na podłodze. A kiedy dziecko zacznie jej szukać, wytłumaczyć, że książka się wyprowadziła, bo nie lubi leżeć na podłodze a miś się schował i powiedział, że wyjdzie dopiero jak pokój będzie posprzątany.
Prawda, że proste?!
Podobne:
- Jak odzwyczaić dziecko od pieluchy?!
- Jak robić z dzieckiem zakupy czyli maluch w supermarkecie