W ostatnim czasie dużo mówi się o korzystnym wpływie, jaki wywierają na dziecko i jego postępy w nauce podejście indywidualne i zróżnicowane formy aktywizacji zajęć. Niestety bardzo często można zaobserwować, że te jakże istotne dla efektów kształcenia czynniki, nie mogą być stosowane z powodu nadmiernej liczebności klas.
Problem przeludnienia klas dotyczy niestety większości szkół i przyczynia się do istotnego pogorszenie komfortu pracy zarówno dzieci jak i nauczycieli. Wywołuje przemęczenie uczniów, nadmierne obciążenie pedagogów, wydłuża czas trwania czynności organizacyjnych a w konsekwencji znacznie obniża jakość kształcenia, uniemożliwia zapewnienie dzieciom równych szans na rozwój i zdobywanie wiedzy.
Nasz system oświaty został oczywiście wyposażony w rozporządzenie określające maksymalną liczebność klas, ograniczając ją do 26 osób, jednak odnosi się ono wyłącznie do edukacji wczesnoszkolnej- klas I-III szkół podstawowych i nie jest rygorystycznie przestrzegane. A szkoda, bo to właśnie dzieciom uczęszczającym do klas I-III najbardziej potrzebne jest zindywidualizowanie wymagań, zwiększenie różnorodności zajęć osobisty kontakt z pedagogiem. To właśnie początek ścieżki edukacyjnej decyduje o ich przyszłych możliwościach i wynikach. To w tym okresie możliwe jest wykrycie i skuteczna korekta mogących się pojawić dysfunkcji, jak dysleksja a także rozwój talentów, wymaga to jednak możliwości bezpośredniego kontaktu nauczyciela z dzieckiem. To nie jest możliwe nawet w mieszczącej się w normie, dwudziesześcioosobowej klasie.
Problem narasta w klasach wyższych, gimnazjach i szkołach średnich. Tam maksymalną liczbę uczniów określa samorząd kierując się najczęściej nie maksymalizacją komfortu i efektów kształcenia, a czynnikami ekonomicznymi. Prowadzi to do przeładowania klas. Nauczycielowi trudno jest prowadzić lekcje a co dopiero kontrolować postępy uczniów w inny sposób niż sprawdziany pisemne. Uczniowie tracą motywację do systematycznej nauki, wiedząc, że nauczyciel nie zdąży skontrolować ich pracy domowej czy odpytać. Często pojawia się „ciągnięcia w dół” ambitnych i zdolnych uczniów przez leserów.
Nadmierną liczebnością klas zainteresował się Rzecznik Praw Dziecka- Marek Michalak i wystosował do minister edukacji Katarzyny Hall prośbę o prawne określenie maksymalnej bądź wskazanej liczebności uczniów w oddziałach szkolnych. Jego zdaniem, dane statystyczne podające średnią liczebność uczniów w oddziale, w skali województwa, czy kraju nie odzwierciedlają stanu faktycznego szkół, w których liczba uczniów w klasie nierzadko przekracza 30.
Ministerstwo Edukacji Narodowej uważa jednak, że odgórne regulacje dotyczące liczby uczniów w oddziałach powinny dotyczyć przede wszystkim grup uczniów uczestniczących w zajęciach świetlicowych, pozalekcyjnych więc takich, których głównym celem jest nie edukacja, a opieka nad dziećmi. Swoje stanowisko argumentuje faktem, że jak wykazał opublikowany 10 lipca 2008 r. Raport o Intelektualnym Kapitale Polski, wyniki uczniów nie pozostają w bezpośredniej korelacji z liczebnością klas, a czynnikiem warunkującym osiągane wyniki są kompetencje nauczycieli. Ponadto System Informacji Oświatowej szacuje, że odsetek oddziałów, w których liczba uczniów jest większa niż 30, stanowi niecałe 10 %., przy czym w gimnazjach ilość oddziałów z liczbą uczniów powyżej 30 stanowi 3 %, a w klasach I-III jedynie 1,45 %., więc nie ma wyraźnych powodów do zewnętrznej ingerencji.
Warunki edukacyjne, w tym liczebność klas, zdaniem ministerstwa, niebawem ulegną poprawie. Poprawic ma to nałożony niedawno na samorządy obowiązek przedstawiania raportu oświatowego, który wymusza upublicznienie efektów kształcenia i konieczność ich prezentacji środowisku lokalnemu, a tym samym skłoni je do refleksji nad jakością oferowanego kształcenia i warunkami organizacyjnymi panującymi w szkołach.
Najwyraźniej nie ma co liczyć na centralną regulację i zmniejszenie liczebności klas. W tej sytuacji pozostaje nam liczyć na to, że dla samorządów istotniejsza od wewnętrznej ekonomii stanie się wkrótce jakość kształcenia, lub że nasze dziecko trafi pod skrzydła doskonałego nauczyciela, który nie dość że będzie potrafił wpleść w napięty plan nauczania efektywne, aktywizujące zajęcia, to jeszcze wykrzesze z siebie indywidualne podejście w stosunku do każdego ze swej trzydziestki uczniów.