Czy zdarzyło Wam się zastać swojego malucha trzymającego książkę „do góry nogami” i udającego, że czyta? Może poza notorycznymi pytaniami, „Co to?” i „Dlaczego?”, słyszycie również „Jaka to litera?”? To doskonały przykład na to, że Wasza pociecha domaga się zabawy w „czytanie”.
Już od dnia, w którym dowiedzieliście się, że zostaniecie rodzicami rozpoczęliście intensywnie planować przyszłość Waszego maleństwa. Żłobek, przedszkole, szkoła…studia.
Sama jestem nie tylko pedagogiem, ale zarazem mamą wesołej, pełnej energii trzylatki. Wiem, że każdy z Was może nie tylko wychowywać swoje dziecko i uczyć odnajdywania się w codziennych sytuacjach, ale także sprawdzić się w roli nauczyciela-pedagoga, który podejmie wyzwanie zapoznania dziecka z „tajnikami umiejętności czytania”. Zapomnijcie o czekaniu z tym do wieku przedszkolnego. Proces nauki czytania możecie rozpocząć już od chwili, gdy dziecko samo przewraca się na brzuszek. Jedną z zabawek, jakie wtedy powinny znaleźć się w jego otoczeniu jest „ceratowa” kolorowa książeczka, którą będzie mogło wziąć do buzi, a nawet wanienki.
Pamiętajmy, że wszelkie nasze poczynania są uważnie obserwowane, analizowanie i zapamiętywane, dlatego jeśli chcemy przekonać malucha do czytania książek to bądźmy dla niego żywym przykładem. Nie tylko czytajmy mu systematycznie, ale niech widzi nas czytających z przyjemnością naszą ulubioną lekturę.
Podstawową zasadą, bez której zabawa w czytanie skazana jest na niepowodzenia, jest: CZYTANIE - CIEKAWA ZABAWA DLA WAS OBOJGA!!!
Dziecko, jak nikt inny, potrafi wyczuć naszą zmianę nastroju. Dlatego jeśli nie jesteśmy w nastroju do zabawy odłóżmy ją na dzień następny i jednocześnie nie zapominajmy, że dziecko ma do tego takie samo prawo. Pamiętajmy też o tym, żeby zakończyć zabawę jak tylko zobaczymy zmęczenie, zniechęcenie lub utratę zainteresowania u dziecka.