Dawno, dawno temu mój pradziadek wspinał się na Rysy. W lakierkach i z laseczką. Nie wiem jaka to była pora roku, z resztą mniejsza o to. Z własnego doświadczenia wiem, że w Wysokich Tatrach w środku lata może spaść deszcz ze śniegiem wspomagany silnym wiatrem. Człowiekowi w porządnych traperkach w takich warunkach może się zrobić gorąco z emocji. Wspinaczka w stroju wieczorowym wydaje się z tej perspektywy co najmniej dziwnym pomysłem.
Ale, jak wynika z obserwacji placów zabaw, takie pomysły ciągle się ludzi trzymają.
Mateuszku, nie pobrudź spodenek!
Karolinko! Jak ty wyglądasz! Zobacz, cały sweterek w piachu!
Maciusiu nie wspinaj się po trawie bo będziesz miał zielone spodenki!
I już zabawa zepsuta. Jeszcze przed chwilą Mateusz lat cztery, jako dzielny traper przedzierał się przez gęste zarośla z zamiarem wspięcia się na drzewo a teraz ze smętną miną strzepuje spodenki i sztywno siada na huśtawce. Karolinka (trzy latka), która próbowała sturlać się z górki, zdecydowanym szarpnięciem zostaje postawiona na nóżki i poddana niedelikatnemu strzepywaniu. Maciuś siada potulnie w piaskownicy.
A do czego, Szanowni Rodzice ma służyć plac zabaw? Do demonstrowania bieluchnych podkolanówek, jasnych spodenek, bluzeczki z koronką? Do grzecznego siedzenia na huśtawce albo na ławeczce? Czy też do rozwijania sprawności fizycznej, koordynacji i siły?
A przecież to nie koniec a początek kłopotów w jakie dziecko popychamy. Bowiem, po jakimś czasie, rodzic widzi, że koleżanka Mateuszka, Karolinki czy Maciusia, choć młodsza (dwa latka) potrafi sama wspiąć się na wysoką drabinkę i z niej zejść, śmiało zbiega z wysokiej górki, a nawet przechodzi po wiszącym moście. Maksymalnie skoncentrowana, powtarza : jedna nóźka, druga nóźka, jedna nóźka, druga nóźka.
I zaczynają się pytania:
Zobacz Maciusiu, jak dziewczynka ładnie się wspina, a ty? Nie umiesz?
A co ma na to Maciuś odpowiedzieć? Że on ma za to czyste spodenki? Nie odpowie tak przecież. Pomyśli że on nie umie i się zawstydzi, bo już umie się zawstydzić. I dużo czasu może upłynąć zanim Maciuś się odblokuje i nauczy próbować swoich sił.
Wyobraźmy sobie zatem, że place zabaw to Rysy właśnie, tor przeszkód, poligon – ubierzmy dzieci tak, by czuły się wygodnie. Żeby miały swobodę ruchów, żeby nie słyszały ciągle pouczeń: nie wolno, pobrudzisz się, na pewno spadniesz i podrzesz rajstopki, do żwirku nie chodź bo spodenki całe siwe będą. A niech będą te spodenki siwe, a co tam! Ale za to jaki błysk w oku młodego odkrywcy! Jaka radość! I nic nie dekoncentruje uwagi, jakiej potrzeba, żeby wspiąć się po stromym zboczu, wybrać gałęzie do wspinaczki.
A kiedy decydujemy się na spacer po deszczu i każda kałuża kusi, żeby w nią wdepnąć, to zaplanujmy spacer tak, żeby na sam jego koniec, spełnić te dziecięce pragnienia i pozwolić tak przebiec przez te kałuże, żeby bryzgi leciały! A potem prosto do wanny.