Kiedy dziecko jest nie w humorze, złości się – sadzamy je przed telewizorem, żeby mieć święty spokój. Nic bardziej błędnego! Przecież, taki zachowanie wskazuje na jakiś problem. Nic nie da „przygłuszanie” owego problemu telewizją.
Trzeba pozwolić dziecku się wyzłościć, czy wypłakać, potem porozmawiać o tym co go tak rozdrażniło. Małe dziecko ma jeszcze ograniczone możliwości identyfikacji swoich odczuć, nazwania ich i poradzenia sobie z nimi. Trzeba zatem dać mu czas na dojście do przyczyny złego samopoczucia.
Nie trzeba organizować dzieciom całego ich dnia od pobudki po dobranockę. Warto za to dać chwilę na samodzielne poszukiwania, odkrycia i przećwiczenie aktualnych problemów. Dziecko poprzez zabawę przygotowuje się do mających nadejść prawdziwych problemów. „Ćwiczy” wizytę u lekarza, jazdę samochodem i operacje na stacji benzynowej, zakupy, gotowanie, zawieranie znajomości itd. Wystarczy się przyjrzeć dziecku podczas takich zabaw, żeby zobaczyć, że bawi się tylko pozornie. Ma całkiem poważną minę, uśmiecha się dopiero, kiedy zostanie na tej zabawie „przyłapane”. Tego rodzaju zabaw nasze maluch nie podejmują z marszu. Muszą mieć chwileczkę ciszy, żeby przypomnieć sobie co je ostatnio frapowało, zdenerwowało, i zacząć odtwarzać daną sytuację. Takie zabawy spontaniczne są bardzo ważnym elementem rozwoju.
Średnio, dziecko w Polsce ogląda TV co najmniej dwie godziny dziennie. Nie są to jeszcze statystyki zatrważające pod warunkiem, że ogląda programy odpowiednie do wieku i jest z nim ktoś, kto mu może wyjaśnić trudniejsze wątki. Częściej niestety jest tak, że rodzic sadza malucha przed telewizorem, a sam zajmuje się swoimi sprawami albo ma ten swój spokój. Przeciętny Polak ogląda telewizję 3,5 – 4 godziny dziennie. Przeciętny Polak ma też dzieci. Do 4 godzin telewizji dochodzi czas na pracę na zajęcia domowe i sen. Ile czasu zatem przeciętny Polak poświęca na rozmowę, zabawę czy po prostu bycie ze swoim dzieckiem? Przeciętny Polak jest zestresowany i ma mało czasu. Cztery godziny dziennie, które poświęca na telewizję, pozwoliłyby mu na zajęcie się sobą i rodziną.
Zdarza się czasem, że jest w telewizji coś ciekawego do obejrzenia. Ale zastanówmy się nad tym co byśmy robili, gdyby telewizora nie było. Kiedy byłaby cisza. Kiedy mielibyśmy parę godzin więcej. Kiedy nie czulibyśmy ciśnienia związanego z tym, że zaraz zaczyna się nasz ulubiony program a to wstrętne dziecko właśnie teraz czegoś chce. Telewizor, oprócz wartości jaką jest: przekazywanie informacji i dostarczanie rozrywki, wyzwala w ludziach potwornego lenia, uczy bierności, pozbawia kreatywności, wciąga, zabiera czas i niszczy wyobraźnię.
A przecież zależy nam na wzbudzeniu w naszych maluchach potrzeby aktywności, komunikacji, spędzania czasu, na pobudzeniu ich wyobraźni. Jeśli nie nauczymy ich spędzać czasu razem, w sposób aktywny, jeśli nie nauczymy ich rozmawiać, nie będą tego umieli. Chodzi wreszcie o to, żeby dzieci miały czas na zabawę spontaniczną.
Tak. Jak widać, nie jestem zwolenniczką telewizji. Wcisnąć guzik telewizora jest bowiem niezmiernie łatwo, ale już wyłączyć go i wyjść z domu – dużo trudniej. O ile kiedy nie ma dzieci, czas należy tylko do nas i mamy, jako dorośli prawo marnować go w dowolnych ilościach, o tyle, kiedy są dzieci to sposób spędzania przez nas tego czasu będzie miał wpływ na całe ich życie. Oczywiście, nie chodzi o to, żeby trzymać malucha zupełnie z dla od kultury masowej. Są przecież bardzo przyzwoite programy dla dzieci, z których każdy może coś dla siebie wybrać. Chodzi mi raczej o to, żeby umieć wybrać program a potem żeby umieć ten telewizor wyłączyć.