Klamka zapadła! Wysyłasz swoje dziecko na kolonię. I tu powstaje pytanie, czy wyposażyć pociechę w telefon komórkowy, czy nie?
Rozumiem, że chcesz mieć kontakt ze swoim dzieckiem bo się o nie martwisz. Jednak dawanie telefonu komórkowego to nie jest dobry pomysł.
- Komórki lubią się gubić, topić, spadać z dużych wysokości i zmieniać właścicieli. Często też w magiczny sposób znikają z nich pieniądze. Innymi słowy, są częstą przyczyną problemów a życie kolonisty powinno być przecież beztroskie.
- Jest jeszcze inny powód. Często dzwonicie, drodzy rodzice, wtedy kiedy odbywają się jakieś zajęcia, zabawy, konkursy i inne takie i w tedy jest przymusowa przerwa. Czy Wy wiecie co się stanie jeśli drużynie Waszego syna przeciwnicy strzelą gola, bo on zamiast koncentrować się na grze, rozmawiał z Wami przez telefon? Tragedia!!! Nawet jeśli Wy będzie dzwonić raz dziennie to pozostaje jeszcze reszta rodziny: babcie, dziadkowie, starsze rodzeństwo, ciocie, wujkowie itd.
- Na kolonii życie płynie bardzo szybko, że aż czasami trudno nadążyć. Posiadając komórkę Twoje dziecko będzie z każdym problemem dzwoniło do Ciebie zamiast zgłosić to do wychowawcy. To naturalna kolejność bo przecież Ciebie zna przez całe swoje życie, a wychowawcę zaledwie kilka dni. Dlatego będzie dzwonić za każdym razem jak ktoś go popchnie, kopnie, przezwie albo nie będzie mógł znaleźć klapek na basen. Dodatkowo dzieci lubią ubarwiać i Wam się wydaje że to była wielka bijatyka, Wasze dziecko ma podbite oko, a w rzeczywistości to chwilowa kłótnia, o której za 5 minut wszyscy zapomną, oprócz Ciebie.
- Nasze sprytne dzieci po zapadnięciu ciszy nocnej rozmawiają między sobą używając sms’ów. Takie nocne kolonistów rozmowy trwają często nawet do późnych godzin nocnych, przeszkadzając współlokatorom. Dzieci chodzą później niewyspane, późno wstają, nie „wyrabiają” się z porannymi porządkami i zamiast brać udział w zabawach odsypiają po kątach.
Magdalena Wolnik - Szynkielewska